piątek, 30 stycznia 2015

Nocny pamiętnik 2

Dodaję na szybko. Miałam co prawda trochę inną koncepcję, ale podczas pisania samoistnie się zmieniła, rezultat sami oceńcie. Będę wdzięczna za każdy komentarz.

Przez chwile milczałem tylko na nią spoglądając
-To nie jest odpowiednie miejsce na taka rozmowę. Jak skończysz kawę to przejdziemy się i wtedy o tym porozmawiamy- powiedziałem, ale patrząc na jej minę wcale nie była zachwycona tym pomysłem
- Skąd wiesz, że będę miała ochotę jeszcze na rozmowę ?- spytała odrobinę za głośno , aż ludzie siedzący obok zwrócili na nas swoja uwagę- Zgodziłam się na te przeklętą kawę, bo myślałam ze masz mi coś ważnego do powiedzenia...
Przerwałem jej w pół zdania
-A gdybym powiedział, że mi się podobasz i po prostu chciałem się z tobą umówić?- zaczęła baczniej mnie obserwować.
Poniekąd mówiłem prawdę, podobała się mi i miałem ogromna ochotę ją przelecieć, ale z doświadczenia już wiedziałem że  akurat ona raczej sama do łóżka mi nie wskoczy. Trzeba będzie się trochę pomęczyć.

sobota, 24 stycznia 2015

Nocny pamiętnik cz.1

Dawno nic nie dodałam, ale albo doskwierał brak weny albo czasu albo też jakiejkolwiek motywacji w postaci np. jakiegoś komentarza. Nie wiem czy ktoś tu jeszcze zagląda, ale postanowiłam zacząć coś nowego.

****



Właśnie idę na spotkanie z dziewczyną, co prawda też śmiertelną ale mimo wszystko nietypową. Nie wiem co mnie podkusiło, żeby się umówić na „randkę” jak to popularnie nazywają w tych czasach. W końcu od lat z nikim się nie umawiałem, bo nie było takiej potrzeby. Gdy miałem ochotę na seks najzwyczajniej szedłem do klubu i tam zawsze  trafiała się jakaś napalona małolata, albo jakaś nieco starsza desperatka, w końcu na jakieś braki w wyglądzie nie mogłem narzekać.

Tym razem postanowiłem, że będzie inaczej, oczywiście seks jest na pierwszym miejscu, lecz nie chce już tak „łatwej” zdobyczy.   Po prostu wewnętrznie pragnąłem odmiany, z kimś kto jak przypuszczałem może być niezły w łóżku. 

Okoliczności w jakich ją zaprosiłem były banalne. Szła wieczorem przez park, bacznie się jej przyglądałem od dłuższego czasu, ale akurat wtedy postanowiłem podejść do niej i zapytać czy mogę ją odprowadzić, a gdy się zgodziła spytałem prosto z mostu czy nie umówiła by się ze mną na kawę. spotkaliśmy się wcześniej niby przypadkowo kilka razy stąd już można powiedzieć, że poniekąd się znaliśmy.

Postanowiłem ubrać się jak większość facetów w XXI wieku. Czyli czarne jeansy i równie czarny t-shirt, do tego firmowe buty i skórzana kurtka, w końcu nie chciałem wzbudzać podejrzeń.

Na miejscu byłem przed czasem, właściwie to niezupełnie na miejscu. Powiedzmy, że obserwowałem miejsce spotkania z pewnej odległości i czekałem kiedy przyjdzie i czy w ogóle. Chociaż z obserwacji, które robiłem zakładałem, że tak, w końcu od dawna nie spotykała się z żadnym facetem, a przecież zaczęła doskwierać jej samotność. Dwa lata temu zostawił ją jej ówczesny chłopak. Ma na imię Eveline, 23 lata i ze względów finansowych musiała przerwać studia i pójść do pracy.  Ma specjalne zdolności posiada prawie wszystkie miejsca w ciele, w których skupiała się energia, potrafi widzieć aury, co nie ukrywam, że jest moim największym problemem jeśli tak można to w ogóle nazwać. Powód jest prosty- nie miałem aury.

środa, 4 czerwca 2014

Shana IV

Dawno nic nie dodałam, ale ostatnio nie mam czasu. Dlatego też dla wciąż zainteresowanych (o ile jeszcze jacyś są?) wrzucam kolejna część.  Wiem, że jest sporo błędów, ale jak tylko będę mieć odrobinę więcej wolnego czasu to poprawię.


W domu zaczęłam wypytywać Hanę o ten cały targ.
-Tu nie ma żadnego magicznego targu ! Co ci w ogóle przyszło do głowy?-mówiła to za mało przekonująco więc brnęłam w to dalej
-Wiem co widziałam,chociaż Caroline próbowała mi wmówić że uderzyłam się w głowę i to wszytko mi się przyśniło-sama nie wiem poco jej powiedziałam o Caroline przecież to tylko ułatwiło jej sprawę
-Pewnie miała racje,bo u nas jeszcze raz powtarzam nie ma absolutnie żadnego targu-to co powiedziała było do przewidzenia-Zakończmy wreszcie ten durnowaty temat
-Ok-powiedziałam,potem przez dłuższą chwilę nie miałam ochoty się odzywać.W końcu jednak musiałam się jej o to zapytać- To w jakim sklepie kupiłaś akcesoria na dekoracje pokoju?-myślałam że ją załatwiłam
-Byłam w różnych miejscach-powiedziała to i szybko zwiała jak tchórz do łazienki
Potem poszłam do kuchni po tosta z miodem,uwielbiam je.Zastałam tam Shona on powiedział całkiem co innego,chyba wcześniej nie uzgodnili wersji.
-Skąd wiesz o tym targu?-zapytał i nawet nie wiedział że powiedział mi dokładnie to co chciałam usłyszeć
-No...znalazłam go jak zwiedzałam miasto-nie chciałam wydać Caroline dlatego tak powiedziałam, bo chyba miałaby problemy przez to, skoro robiła z tego taką wielką tajemnicę
-Aha-powiedział z niedowierzaniem Shon, wziął szklankę soku i poszedł do ogrodu.
Byłam tylko ciekawa czemu ukrywali to w tajemnicy. Eryk też nic nie wiedział, stwierdził że muszę mieć gorączkę i bredzę. Wszyscy mówią że nie ma tu żadnych targów, a już na pewno nie targów magii, no może poza Shonem i to mnie właśnie gryzie.


W pokoju znów zaczęłam przeszukiwać rzeczy Hany. Znalazłam tam to co zwykle, już miałam się poddać gdy zobaczyłam książkę (chyba nową),leżał na niej jakiś paragon więc go wzięłam i otworzyłam książkę. Pierwsza strona była pusta ale na jednej z kartek widniał napis „
Poradnik dla telepatycznie uzdolnionych

niedziela, 4 maja 2014

Shana III

Parę dni później:
-Caroline czemu to wszystko jest takie dziwne? Wyjaśnisz mi to wszystko? – spytałam  zdenerwowana
-Nie domyśliłaś się jeszcze?- zapytała matowym, pełnym jadu głosem
-Nie może mi powiesz, zamiast robić z tego jakaś wielka tajemnicę i nareszcie bym was rozumiała
-To miasto jest wyjątkowe Shana, nie wolno mi zdradzić tej tajemnicy-znów zmienił jej się głos-Musisz sama odkryć prawdę
-Prawdę, dobra ale daj mi jakieś wskazówki!- ciągle się nie poddawałam
-No dobra, chodź za mną.

Po jakimś czasie zapytałam gdzie idziemy, ale nie uzyskałam odpowiedzi. Szłyśmy wąskimi drogami na odludzie (przynajmniej tak myślałam). nagle nadepnęłam na jakąś cegłę i pojawił się napis w powietrzu „Miejscowy targ”  Byłam nieco zdziwiona, w końcu chciałam znać odpowiedzi na nurtujące mnie pytania,  a tymczasem, moja nowa koleżanka zaprowadziła mnie na jakiś targ.
-Caroline, dlaczego tu przyszłyśmy? -zapytałam z lekkim niepokojem
-Muszę coś załatwić, zostań tu i poczekaj- chciałam zapytać dlaczego,  ale ona jakby się rozpłynęła.

Obleciał mnie dreszcz, ale zapewne znalazłam się tam nie bez powodu. Przez ten czas mojego pobytu tu umarła podobno moja dawna przyjaciółka w Nowym Jorku.  Gdy się o tym dowiedziałam, zaczęłam zastanawiać się czy może nie byłoby lepiej po prostu nie wracać do domu. W końcu z rodzicami i tak prawie nigdy z nie rozmawiałam, nigdy nie mieli czasu.

Popatrzyłam przed siebie na wejście na targ i otaczający go mur. Zauważyłam po chwili dość przystojnego mężczyznę, który właśnie szedł do wejścia. Gdy zauważył, że mu się przyglądam uśmiechnął się do mnie.  Co prawda nie miałam zbytniej ochoty na zawieranie znajomości z płcią przeciwną, ale nie ukrywam, że schlebiał mi fakt, że taki dojrzały i przystojny mężczyzna zwrócił w ogóle na mnie uwagę.   Co tu dużo mówiąc zazwyczaj nie miałam powodzenia u chłopaków.

Po krótkim zastanowieniu poszłam przed siebie w stronę targu, skoro i tak musiałam zostać w tym zakręconym mieście, to przecież powinnam go poznać.  Targ przypominał mi trochę te stoiska z innej epoki, które widywałam na filmach. Jednak mimo, że było tu pełno osób przechadzających się między stoiskami to stoiska wydawały się puste, to znaczy bez sprzedawców. Na pierwszym stoliku była jakaś kula parę patyków, jakieś średniej wielkości podłużne pudełka i różnokolorowe kartki. Nikogo nie było więc dotknęłam pierwszego lepszego patyka. W kuli pojawiła się postać.  To było co najmniej dziwne.

-W czym mogę służyć?- zapytała zimno, zanim  wyłoniła się jakby  znikąd
-Można tutaj coś kupić?- odpowiedziałam bez namysłu pytaniem na pytanie
-Papier wchłaniający tusz, specjalną  kredę , kadzidła , świece i różnorakie wisiorki, ja osobiście polecam ten z Ankh, uważam że jest najlepszy…- zaczęła wymieniać sprzedawczyni
-Mam do pani pytanie. Czy wierzy pani w czary?- sama nie wiedziałam czemu zapytałam o coś tak nie dorzecznego, przecież to nie świat magii z Harrego Pottera, tylko szara rzeczywistość
- Przepraszam nie powinnam była o to pytać- dodałam szybko odrobinę zmieszana
-Oj dziecko, nie masz za co przepraszać. Pewnie jesteś tu nowa,  ale odpowiem na twoje pytanie. Czary istnieją, ale zapewne nie w takiej formie jak pisarze piszą w książkach fantastycznych. Każdy może wykonywać małe zaklęcia,  których często ludzie nie dostrzegają, wymagają one tylko odrobinę wysiłku. Są też ludzie którzy potrafią wykonać różne większe rzeczy, nazywani są oni potocznie magami- kobieta popatrzyła na mnie, pewnie oczekiwała, aż skomentuję to w jakiś sposób
-To chcesz cos kupić czy nie?- powiedziała i nie widząc z mojej strony żadnej reakcji  się w końcu zniecierpliwiła
-Prószę długopis ze znikającym tuszem, czy coś takiego-wydukałam cicho i już miałam plan
-Są kartki wchłaniające tusz, a  pióro i tusz do niego są osobno, jakość zależy co mi za to dasz
-Mam przy sobie 10 dolarów –odpowiedziałam- Ile to będzie kosztować
- Komplet oczywiście więcej. A skoro  nie masz to może dasz mi jakąś rzecz zamiast pieniędzy? –Kobieta przyjrzała się mi uważniej-  Może ten medalion? -spytała
-Dostałam go od mojej współlokatorki i jest dla mnie cenny-tak naprawdę to wcale nie, ale podobno to jakaś pamiątka rodzinna, a mimo, że jej nie lubię to nie chciałam go tak po prostu oddawać
-To z czym ty przychodzisz na targ? Lepiej stąd idź-Powiedziała i znów chyba schyliła się szukać czegoś pod ladą

Byłam tym wszystkim trochę zdziwiona. Na dodatek nie wiedziałam jak trafić do domu ale gdy szłam w stronę kolejnego stoiska wpadłam na Caroline.
- Wszędzie cie szukałam!- zawołała- czemu nie zostałaś tam gdzie prosiłam? -spytała
-Zobaczyłam kogoś i… z resztą nieważne, to wszystko było bardzo dziwne, dowiedziałam się ciekawych rzeczy, o których ty mi nie powiedziałaś-zaczęłam jej wypominać
-Uderzyłaś się w głowę, ale z drugiej strony istnieje coś takiego jak wizja senna, czyli to co ci się pewnie przyśniło nie zdarzyło się naprawdę Tobie, zapewne to tylko ból głowy, wracajmy lepiej już do domu
Co ona sobie myśli? Ja sobie tego nie przywidziałam tym bardziej mi się nie przyśniło. Potem szłyśmy w zupełnym milczeniu. Pod moim domem powiedziała szeptem
-Wiesz już?- gdy popatrzyłam na nią zdezorientowana westchnęła -To cześć- powiedziała tylko i poszła sobie.


To wszystko było dla mnie co najmniej nierealne. 

***
Czyta to ktoś jeszcze?